czwartek, 31 marca 2016

Wielkanoc po amerykańsku, cz. 2

Dla przeciętnego Amerykanina, który jest osobą niewierzącą, o czym pisałam już w cz.1, Wielkanoc, czyli Easter to jak określiła nasza sąsiadka "małe święto" i bardziej kojarzy się z polowaniem na jajka niż Zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. W USA jest to święto jednodniowe, ponieważ celebruje się jedynie niedzielę, ale tak naprawdę żaden dzień nie jest wolny od pracy, gdyż nie jest to święto państwowe. W niedzielę można normalnie zrobić zakupy lub iść do fryzjera, bo wszystkie sklepy i punkty usługowe są otwarte. Poniedziałek Wielkanocny jest tutaj dniem roboczym, w przeciwieństwie do Niemiec gdzie mieści się oddział firmy Szymona - tam zarówno Lany Poniedziałek, jak i dodatkowo Wielki Piątek są dniami wolnymi od pracy.


Pracowanie w święta w USA powoli przestaje już nas dziwić, ponieważ w USA nawet w oficjalne święta państwowe, jakim był np. Presidents Day (obchodzony w 3 poniedziałek lutego na cześć dwóch Prezydentów: Lincolna i Waszyngtona) normalnie pracowali kurierzy i otrzymaliśmy przesyłki z Amazonu.

Jak już wspominałam w cz.1, w USA nie ma tradycji świecenia pokarmów. Nie ma również Śmigusa-dyngusa i zwyczaju polewania się wodą. Nie ma też dzielenie się jajkiem i składania sobie życzeń. A co jest?


Podobnie jak w Polsce są pisanki, ale tutaj jest dodatkowo (chociaż w  Polsce w niektórych rejonach też funkcjonuje ten zwyczaj) Easter Egg Hunt, czyli polowanie na jajka. Jest to zabawa  dla dzieci polegająca na szukaniu pisanek pochowanych przez rodziców w domu i ogrodzie. Dziecko, które odnajdzie pomalowane jajka otrzymuje od Wielkanocnego Króliczka koszyczek pełen smakołyków, owoców i drobnych upominków. Nawiązując do poprzedniego posta - taka zabawa ma miejsce również po mszy w pobliskim Kościele Świętej Anny.




Odnośnie smakołyków związanych z Wielkanocą to zauważyłam, że bardzo popularne są tutaj pianki Marshmellow w kształcie króliczków i kurczaczków.


Z jajkami związany jest również Easter Egg Roll, czyli toczenie przez dzieci jajek wielkanocnych po trawniku. Zabawa ta odbywa się w poniedziałek w Białym Domu i jest prowadzona przez Parę Prezydencką.


Podczas ostatniej Święconki w Polsce pamiętam jak ksiądz pytał dzieci co powinno być w koszyczku i bardzo ostro zareagował na Wielkanocnego Zająca - że to świecki symbol, nie związany z Wielkanocą, że pochodzi z Niemiec i został stworzony tylko po to, aby zwiększyć obroty sprzedaży czekolady.  W USA Easter Bunny, czyli Wielkanocny Króliczek (a nie poprawnie Zając) jest właściwie symbolem Wielkanocy. Podobnie jak w Polsce - przynosi on dzieciom prezenty.

W USA istnieje jeszcze jeden zwyczaj - słynna nowojorska Parada Wielkanocna, która przechodzi Piątą Aleją. Uświetniają ją specjalnie przygotowane na ten dzień Wielkanocne Kapelusze (Easter Bonnet). Zdjęcia z tegorocznej parady można zobaczyć tutaj.

Pamiętacie Walentynkowy Dom? Zagadka wyjaśniona! Jego właściciele po prostu mają w zwyczaju ozdabiać swój dom przy każdej okazji :) Również w Wielkanoc zafundowali przechodniom wrażenia wzrokowe.



Podsumowując - ma się wrażenie, że Wielkanoc w USA to typowe święto komercyjne, w ogóle nie związane z Wielką Nocą, podczas której Zmartwychwstał Pan Jezus.

My staraliśmy się jednak spędzić święta po polsku, czyli w Wielką Sobotę była tradycyjna Święconka w polskim kościele, a w niedzielę Wielkanocne śniadanie, na którym zagościły polskie wędliny zdobyte w Polskich Delikatesach Seakor. Prawdziwy polski rzeźnik od 3 pokoleń i bogactwo polskich produktów!



Podczas świętowania nie zabrakło jednak amerykańskich elementów, bowiem w niedzielę zostaliśmy zaproszeni przez sąsiadów na Easter Brunch, czyli coś pomiędzy Wielkanocnym śniadaniem, a obiadem rozpoczynającym się o godzinie 13. Był to rodzaj spotkania znajomych (w naszym przypadku było to 10 osób, niespełna 11-miesięczna Alicja oraz 2 psy) uświetnionego bardzo dużą ilością przepysznego jedzenia. Nasza sąsiadka przygotowała tarty na ciepło, jajka z majonezem, sałatki i w specjalnym sklepie zakupiła dużo szynki, która nie jest dostępna w pobliskich sklepach. Ja przygotowałam deser, czyli był też tradycyjny polski akcent - mazurek oraz babka.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz