czwartek, 31 marca 2016

Wielkanoc po amerykańsku, cz. 1

Święta Wielkanocne za nami, więc pora opisać różnice pomiędzy spędzaniem tych świąt w Polsce i USA. Jako, że Wielkanoc jest świętem chrześcijańskim - w tym poście opiszę  różnice pomiędzy polskim a amerykańskim kościołem katolickim oraz obrzędami w tych kościołach. Kolejny post będzie bardziej świecki. 


Jak wynika w powyższej tabeli większość Amerykanów to ludzie niewierzący, natomiast wśród wierzących największa część, czyli tylko 16,6% całości (!) stanowią Katolicy. Różnice pomiędzy kościołem polskim i amerykańskim opiszę na podstawie Kościół Św. Anny w Sunset. Jest to najbliższy nam kościół katolicki i jak słyszałam od lokalnych jest on "bardzo stary", ale tak naprawdę ma 110 lat, co na polskie warunki nie wydaje się dużo. Kościół Św. Anny jest wielki i ma niezliczoną liczbą ławek, ale w trakcie niedzielnej mszy świętej wierni zapełniają może 15% dostępnych miejsc siedzących. Msza Wielkanocna była wyjątkiem i wówczas ok. 50% ławek było zajętych, czyli dość nieliczni są tutaj "praktykującymi" Katolikami.





Przy wejściu do kościoła wzrok przykuwają stoliki z dość grubymi książkami opatrzonymi tytułem "Breaking bread". Jest to rodzaj skróconego brewiarza, gdzie wierni znajdują czytania, Ewangelię, i psalmy na każdą niedzielę i święto. Ponadto, książki te zawierają również pieśni liturgiczne, dlatego teksty pieśni nie są wyświetlane za pomocą rzutnika jak ma to miejsce w polskich kościołach, ale na tablicy wskazywane są jedynie numery pieśni. W ławkach są specjalne "kieszonki" pozwalające odłożyć taką książkę. Moim zdaniem, istotne jest, że "Breaking Bread" bardzo pomaga obcokrajowcom w zrozumieniu mszy po angielsku.


Sam przebieg mszy świętej nie różni się właściwie od polskiej, ale na pewno bardziej zaangażowani są Parafianie. Zarówno Pismo Święte, jak i wprowadzenie dotyczące przebiegu mszy czytane jest przez Wiernych. To Wierni przynoszą zawsze dary oraz zaopatrzeni w koszyki na bardzo długim kiju zbierają na tacę (i to 2 razy). To wyznaczeni Wierni również, oczywiście razem z księdzem (a właściwie Pastorem), rozdają komunię świętą, przy czym zasadnicza różnica jest taka, że komunia podawana jest na ręce. 


Katolik nie może być śpiochem, bo właściwie nie ma tutaj mszy wieczornych. Msze codzienne są o 6.30 i 8.45, a niedzielne o 7.30, 9.00 i 10.30. Wyjątkiem jest msza niedzielna sprawowana w sobotę o 17.00. W związku z wielokulturowością jaka tu panuje w większości kościołów są odprawiane również specjalne msze w językach innych niż angielski. Msze święte w języku polskim odbywają się w każdą niedzielę o 10.30 w Kościele Narodzenia Pańskiego w Centrum. W najbliższym Kościele Św. Anny Pastorem jest Chińczyk i w niedzielę o godzinie 12.00 sprawowana jest msza po chińsku, o czym mieliśmy okazję się przekonać. Uczestniczenie w chińskiej mszy zaliczam do dość dziwnych doświadczeń.


Przed wejściem do głównej części kościoła jest specjalnie wydzielony przedsionek, który oprócz funkcji informacyjnej (są tutaj tablice ogłoszeń) spełnia bardzo ważną rolę - po każdej niedzielnej mszy świętej w miejscu tym odbywa się poczęstunek dla wiernych (kawa, herbata, ciastka - co niedzielę sponsoruje inny sklep). Po mszy, w drzwiach do przedsionka staje Pastor, aby uścisnąć rękę i porozmawiać z Wiernymi.

Wracając do Wielkanocy i różnic w obrzędach związanych z tym świętem warto wspomnieć jeszcze o Wielkim Poście i Środzie Popielcowej, która go rozpoczyna. W USA (i innych krajach anglojęzycznych) nie sypie się głowy popiołem tak jak w Polsce, ale Pastor (lub wyznaczony Wierny) rysuje popiołem na czole krzyż. 


Jest to widoczny znak wiary katolickiej i w Środę Popielcową zarówno na ulicy, jak i w telewizji można zobaczyć osoby z czarnym krzyżem na czole, nawet kandydatów na Prezydenta (poniżej Jeb Bush).


Polski Wielki Tydzień to tutaj Święty (Holy) Tydzień, ale co ciekawe jest Święty Czwartek i Święta Sobota, a Piątek jest Dobry (Good Friday). Rozpoczyna go tradycyjnie Niedziela Palmowa, ale nie zauważyłam, aby przynoszono w tym dniu do kościoła palmy, jak ma to miejsce w Polsce. 

W Wielki, a raczej Dobry Piątek najbardziej zaskoczyło mnie, że są inne Stacje Drogi Krzyżowej niż w Polsce! Okazuje się, że w Polsce stosuje się stacje zapisane w tradycji katolickiej, gdzie tylko 8 stacji ma jednoznaczne odzwierciedlenie w Biblii. W USA stosowane są Biblijne Stacje Drogi Krzyżowej, które w Wielki Piątek 1991 zainicjował papież Jan Paweł II, a w 2007 Papież Benedykt XVI zatwierdził do publicznego odprawiania. Oznacza to, że kościół amerykański idzie z duchem czasu. Przy każdej Stacji Drogi Krzyżowej odśpiewywane są inne pieśni (w Polsce ta sama pieśń) i Wierni czytają z rzutnika modlitwy odnośnie każdej stacji. Nie chodzi się jak w Polsce od stacji do stacji, a głównie siedzi w ławce. Wierni siedzą w ławkach również podczas czytania długich Ewangelii (np. w Niedzielę Palmową lub Wielki/Dobry Piątek).


W Wielką/Świętą Sobotę nie ma święcenia pokarmów, ale na szczęście tradycyjna polska Święconka odbyła się we wspomnianym polskim Kościele Narodzenia Pańskiego i mogliśmy podążyć tam z koszyczkiem.

Niestety, w USA nie jest obchodzony Poniedziałek Wielkanocny. Jest to normalny dzień roboczy i nie ma nawet dodatkowych mszy świętych.


A na koniec ciekawostki ze strony kościoła Św. Anny:
- robiąc zakupy, np. na Amazon.com przez stronę eScript 2.4% wartości Twoich zakupów trafia na konto kościoła bez dodatkowych kosztów dla kupującego (i nie potrzebne wsparcie państwa);
- kościół wskazuje rekomendowane opłaty, i tak za chrzest zapłacimy 75$ na normalnej mszy, 100$ na dodatkowej, a dla nie-parafian dodatkowo +25$, a za ślub: 625$ dla parafian i 725$ dla nie-parafian +200$ depozytu (o wszechobecnych depozytach pisałam już w poście SSN) za rezerwację terminu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz