wtorek, 1 marca 2016

Farmerska kapela i organiczne warzywa

Mieszkańcy San Francisco bardzo dbają o swoją formę. W Golden Gate Park (czyli przepięknym i ogromnym parku w SF) można spotkać całe tłumy ludzi, którzy biegają, jeżdżą na rowerze, grają w amerykański football, czy biegają z wózkami. Oczywiście, oprócz formy fizycznej wszyscy zwracają uwagę na to co jedzą. U Szymona w pracy śmiali się z tego, że wszystko musi być bezglutenowe [ang. Gluten-Free], pomimo, że osób wrażliwych na gluten jest może 1%. Ponadto, wszystkie owoce i warzywa muszą być "organic". To jest chyba jeszcze bardziej zdumiewające, bo wydawałoby się, że wszystkie warzywa i owoce są z natury organiczne. Sprawdziłam nawet definicje na sjp.pl i organiczny = związany ze światem roślinnym lub zwierzęcym, więc takie jabłko czy marchewka na pewno są organiczne. Tutaj jednak warzywa i owoce albo są "organic" albo nic nie jest napisane. 


Przygotowanie obiadku dla niemowlaka już w Polsce było wyzwaniem. Zawsze jednak można było udać się do Rossmanna i wybrać jakiś słoiczek z ogromnej półki z jedzeniem dla dzieci. Tutaj mam cięższy orzech do zgryzienia, bo takich półek po prostu nie ma! Jest dużo owoców w opakowaniach do wyciskania, ale bardziej zależało mi na obiadkach dla niemowlaka. Byłam nawet w odpowiedniku Rossmanna w USA, czyli CVS Pharmacy. Tylko owoce. Co prawda znalazłam kilka rodzajów obiadków z firmy "happybaby", ale przecież codziennie Alicja nie będzie jadła tego samego. Zaczęłam więc dla niej gotować. W Polsce wybierałam warzywa "eko" - tutaj oczywiście "organic". W Polsce są tzw. ryneczki - tutaj jest Farmers' Market. W Polsce takie bazarki są czynne zazwyczaj w określone dni tygodnia, w sobotę lub po prostu przez cały tydzień. Tutaj - Farmers' Market czynny jest tylko w niedzielę od 9 do 13. W Polsce robi się po prostu zakupy, tutaj - to prawdziwe wydarzenie, które urasta do rangi jarmarku z kapelą Farmerów przygrywającą, gdy wybierasz sobie organiczną marchewkę, albo organiczne mandarynki z listkami. Baaa, nie tylko organiczne, ale certyfikowane organiczne i to przez CCOF (California Certified Organic Farmers)!




I oczywiście nie może zabraknąć zdjęcia farmerskiej kapeli:


Mam nadzieję, że choć trochę zaspokoiłam ciekawość mam z mojego Warszawskiego Towarzystwa Matek Spacerujących (w tym miejscu serdecznie je pozdrawiam! brakuje mi Was!), które dopytywały się o amerykańskie jedzenie dla niemowlaków. Na pewno jeszcze coś o tym napiszę, bo wybieranie kaszki dla Alicji to już osobna historia na innego posta.

A tutaj jeszcze coś dla Marysi, która pytała mnie o cenę buraków. 



Marysiu, 2$ albo 2,5$ za pęczek - w zależności od farmera ;)

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak Cię coś jeszcze szczególnie interesuje - daj znać ;)

      Usuń
  2. Jak elegancko poukładane te warzywka !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Monia, wysłać Ci paczkę z Wilanowa by rossmann ?
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka paczka by się przydała... ale chyba koszty przesyłki byłyby droższe niż sama zawartość ;)

    OdpowiedzUsuń